czwartek, 9 stycznia 2014

Pokutuje mit, że do tłumaczenia nie potrzeba niczego więcej, tylko znajomości języka i odrobiny wolnego czasu,

Gdyby było to dozwolone, wszyscy chętnie zanosiliby własne tłumaczenia do urzędów, bo to pestka. Czy tak jest naprawdę?


W końcu nawet autorzy projektu deregulacji zawodu tłumacza przysięgłego wydają się podzielać ten pogląd, proponując zniesienie obowiązku posiadania przez kandydata na TP wykształcenia wyższego. Ich zdaniem proces tłumaczenia nie wymaga wiedzy naukowej, więc i wykształcenie wyższe tu do niczego.

Mało kto bierze pod uwagę pracę umysłową poświęcaną przekładowi. A przecież w przypadku tłumaczenia tekstu specjalistycznego należy ciągle zwracać uwagę na terminologię, jej spójność i adekwatność, w przypadku tłumaczenia przysięgłego trzeba zachować szczególne wyczulenie na numery, nazwiska, miejsca, w końcu przekład uwierzytelniony posiada moc prawną. A do tego dochodzą odręczne, często nie do końca czytelne adnotacje, niewyraźne pieczęcie, miasta i wsie, które trzeba odnaleźć na mapie. W przypadku tłumaczenia medycznego należy jeszcze czujniej traktować wszelkie choroby i leki, nawet w przypadku tłumaczenia zwykłego trzeba mieć się na baczności, mimo że nie będzie ono miało mocy prawnej, nie znaczy to, że nic od niego nie będzie zależeć.

Tłumacz musi również mieć przynajmniej ogólne pojęcie o tym, co tłumaczy. Czy chodzi o tekst techniczny, medyczny, prawny czy naukowy, bez znajomości terminologii się nie obejdzie.

Jednak terminologia czy umiejętność skupienia i zwracania uwagi na detale zdecydowanie jest do wyuczenia, ale czy to wystarczy?

Na pewno nie, jeśli idzie o tłumaczenia literackie, publicystyczne i poetyckie. Bez języka tu oczywiście ani rusz, pewnego rodzaju drobiazgowość również, ale niezbędna jest jeszcze świadomość słowa, wyczulenie na wieloznaczność, ironię… Tak jak ktoś, kto nigdy nie przeczytał dobrego wiersza, nigdy nie napisze dobrego wiersza, tak i można rozciągnąć to stwierdzenie i rzec, że kto nigdy nie napisał wiersza, nie zrobi dobrego tłumaczenia. Trzeba również umieć wyłapywać wszelkiego rodzaju aluzje kulturowe i literackie.

Czy tego wszystkiego można się nauczyć? Być może w jakimś stopniu tak, w końcu każda filologia prowadzi specjalizację, którą zajmują wyłącznie tłumaczenia. Uczy się na nich techniki, poświęca uwagę określonym problemom tłumaczeniowym, studenci poznają leksykę,  doskonalą warsztat, dokonują przekładów. Jednak nie każdy absolwent specjalizacji tłumaczeniowej będzie pracował w zawodzie, nie każdy nawet będzie chciał, bo ktoś, kto chociaż raz w życiu przetłumaczył fragment tekstu czy piosenkę, wie, że tłumaczenie to nie jest łatwy kawałek chleba. Satysfakcjonujący, owszem, ale łatwy – nie.

Dla kogo karty? Mam się ich bać czy używać - czyli odpowiedź na najczęstsze pytanie.

Karta kredytowa jak każdy inny produkt finansowy ma swoje wady i zalety. Jednak na dzień dzisiejszy możemy bez obaw stwierdzić, że zalet jest z pewnością więcej. Główną zaletą jest fakt, że zwiększa ona naszą płynność finansową oraz pomaga uiszczać opłaty nawet w przypadku braku gotówki. Karta kredytowa jest dziś dostępna dla większości osób, bo nie musi być powiązana z rachunkiem bankowym, a limit wymaganych dochodów jest coraz niższy. Karty płatnicze ułatwiają życie wszystkim – studentom i emerytom, gospodyniom domowym i przedsiębiorcom. Choć mają zbliżony wygląd, różne rodzaje kart – debetowe, kredytowe czy przedpłacone – pełnią różne funkcje. W istocie wiele osób posiada po kilka kart, których używa w różnych sytuacjach. Sprawdzają się doskonale przy zakupach on-line, gdyż autoryzacja płatności następuje już po kilku sekundach, dzięki czemu sklep może przystąpić do realizacji naszego zamówienia znacznie szybciej niż gdyby miał czekać na tradycyjny przelew. Co więcej, kartą kredytową w internetowym sklepie zapłacimy każdego dnia bez względu na porę i dzień – tu nie ma świąt. Karta kredytowa, to również podstawowa „waluta” w przypadku zakupów za granicą - również zagranicznych sklepach internetowych. Podstawową wadą karty kredytowej jest wysokość oprocentowania i czas spłaty. Nie jest to najlepsze rozwiązanie dla osób, które chcą z niej korzystać na co dzień, gdyż wysokie oprocentowanie karty może sprawić, że nie poradzimy sobie z jej spłatą przed upływem terminu (z reguły do 56 dni). Nie ulega wątpliwości, że z kart kredytowych trzeba korzystać z rozwagą, nie ulegając emocjom czy pochopnym decyzjom. Powinniśmy pilnować się reguły – nie wydawać więcej niż zarabiamy, co z pewnością pomoże uniknąć nam przykrych niespodzianek. Co zrobić gdy nie potrafisz kontrolować swoich wydatków? Karta przedpłacona jest doskonałym kontrolerem naszych finansów. W przypadku tych kart sami wybieramy wysokość kwoty, jaką zasilimy kartę kupioną w banku lub innej instytucji finansowej. Karta taka, nie wymagająca posiadania rachunku bankowego, jest przyjmowana w milionach punktów handlowo-usługowych na całym świecie. Właśnie ze względu na nieliczne wady karty kredytowej staje się ona najpopularniejszym produktem finansowym w Polsce oferowanym przez każdy bank. Standardem jest w tej chwili otrzymywanie oferty karty kredytowej na atrakcyjnych warunkach z banku który udzielił nam kredytu a my sumiennie go spłaciliśmy. Kartę kredytową otrzyma również klient który nie posiada odpowiednio wysokich dochodów. Ci posiadacze kart kredytowych powinni ze szczególną uwagą kontrolować wydatki. Oczywiście nie otrzymamy przy niskich dochodach wysokiego kredytu na karcie, jednak zastanówmy się czy opłaca się brać kartę kredytową i czy jest ona niezbędna w naszym życiu? Czy nie bardziej opłacalne będzie skorzystanie z tradycyjnego kredytu ze stałą ratą i bez ryzyka zadłużenia karty kredytowej.

W nauce języka coraz częściej stawiamy na komunikatywność i umiejętności werbalne, pomijając w tym procesie tłumaczenie tekstów. Czy to krok w dobrą stronę?

Każde dziecko uczy się jakiegoś, przynajmniej jednego, języka obcego. Już kilkulatki maszerują na zajęcia, na których poznają podstawy języka obcego. Później nauka trwa, czy to w przedszkolu, podstawówce, gimnazjum, liceum, nawet na studiach. Przez większość tego czasu stawia się głównie na gramatykę i ćwiczenia gramatyczne, w mniejszym (chociaż jednak rosnącym) stopniu na umiejętności komunikacyjne, często pomijając tłumaczenie tekstów.

Jednak, gdy zaczniemy już pracę, może się okazać, że przydałyby się jakieś ćwiczenia w tym zakresie. Właściwie nie trzeba nawet czekać do rozpoczęcia pracy zawodowej – przy pisaniu pracy licencjackiej i magisterskiej coraz częstszym wymogiem jest napisanie wstępu lub krótkiego opisu pracy w języku angielskim. Najczęściej mamy już to wypocone po polsku i pozostaje nam jedynie tłumaczenie. I często tutaj zaczynają się schody, bo nie za bardzo wiemy jak się za to zabrać.

W pracy może się okazać, że nasz szef lub kolega nie zna języka obcego i poprosi nas o tłumaczenie maila, napisu czy nawet rozmowy z klientem. Dobrze byłoby w szkole mieć parę lekcji, na których poćwiczylibyśmy tłumaczenie, i to nie tylko pisemne, ale i ustne.

Parę lat temu internet obiega wiadomość o nowym serwisie, który będzie oferował naukę języka obcego on-line w nowy, nietypowy sposób. Głównym zadaniem tegoż serwisu miało być tłumaczenie innego serwisu internetowego na różne języki. Kawałki tekstów do przełożenia miały służyć za materiał do nauki języka obcego. Proste? Dostajesz zdanie i masz je przetłumaczyć. Jeśli nie dajesz sobie rady, system podrzuca pomocniczy przykład lub tłumaczenie poszczególnych słów. No i tłumaczysz. Zespół kontrolny przekazuje Ci ewentualne uwagi na temat gotowego przekładu. Według założycieli serwisu tłumaczenie hiszpańskiej wersji wikipedii w taki sposób zajęłoby 5 tygodni, pod warunkiem, że brałoby w tym udział 100000 osób.

Warto jednak wiedzieć, że tłumaczenie wpływa na nasze umiejętności językowe w zdecydowanie pozytywny sposób. Wymusza na nas czytanie i myślenie w obcym języku, czy nam się to podoba czy nie. Nawet tłumaczenie dla przyjemności w wolnym czasie, nieważne czy będą to teksty piosenek, fanfiction czy wręcz napisy do seriali – po jakimś czasie zauważymy, że wpływają one pozytywnie na nasze umiejętności językowe.

Źródło: http://albercik.pl/ciekawostki/tlumaczenie-pomocne-w-nauce-jezyka.html